czwartek, 9 czerwca 2011

Reset


Odpędzając wszelkie egzystencjalne troski, zmartwienia na zapas, retoryczne pytania o sens, oddalając od siebie natrętnie wpychające się za próg doniesienia z cywilizacji, odcinając się od harmidru wokół Wielkich Wydarzeń, które żenują swym  nadęciem,  zanurzam się w zieloność i brodzę w niej rankiem, wieczorem, w południe...
To brodzenie, podparte najczęściej sprzętem ogrodniczym, choć bywa męczące, to cudownie niekończący się i najbardziej wciągający proces oczyszczania własnego wnętrza poprzez odchwaszczanie grządek, tudzież zwalczanie szkodników.
A jak się można zresetować przy godzinnym podlewaniu warzyw!
Ile mądrości można sobie "wperswadować" ( nie "wy", lecz właśnie w drugą stronę) przy tym kojącym szumie wody, nurkując w pomidorach. A jak się w okamgnieniu słodko rozmarza zerknąwszy w chmury, i głęboko zapomina na chwil kilka przynajmniej, że coś boli, bez udziału środków innych, niż naturalne.
Albo zbierając plon siany własnoręcznie, podlewany pachnidłami z pokrzyw, doglądany, chuchany, broniony przed zwierzyną  pękasz z dumy nad takim pęczkiem koperku - jakaż to jest motywacja, by dalej sobie dewastować kręgosłup!
W całym tym pogmatwanym świecie, poza domem, nie znajduję już nigdzie tego spokoju, nie oddaję się już niczemu tak do końca, nie pociąga mnie tak bardzo żadne obcowanie towarzyskie, jak ten szczery i bezinteresowny z Jej strony kontakt z Naturą.
Czyżbym już się tak posunęła? :)
Nie odkrywcze to myśli, ale to, co naturalne i zielone, na przekór ogórkowej aferze, służy mi na każde zło najlepiej, najszybciej i najskuteczniej. Więc nie tylko brodzę po zielonym, ale i jem zielone, gram w zielone i wciąż taszczę ze sobą aparat, choć zdjęć może robić nie umiem.
Ale lubię, i kto mi zabroni?

Obrazki ze wsi, z łąk, pól a i te z własnego warzywnika zapychają nam dysk C,  a ja jakoś tak mało się nimi chwalę. Więc łączę kilka motywów pod hasłem "wytęż wzrok i..."
...znajdź pszczółkę w tymianku
...biedronkę...
... Muminka
zobacz, jak płoną zboża w czasie burzy ...
nazwij tę chmurę...
 zajrzyj szczypiorkowi pod podszewkę ...
policz makówki nocą ...
 
rozpoznaj to ziółko...
i wcinaj rzodkiewki, bo zdrowe :)





Pozdrawiam i zmykam do ogródka po truskawki na drugie śniadanie :)
Pa, pa!

Wasza
naturalnie, że szczęśliwa
Lewkonia


7 komentarzy:

  1. No kochana, całym serduchem jestem z Tobą na tym zielonym w warzywniku :)
    znalazłam pszczółkę i biedronkę, szczypiorek od spodu jest równie piękny jak od góry, muminek bardzo muminkowy a chmurkę nazwałam "aeroplan w locie" :))
    Wiem co czujesz bo teraz czuję podobnie i tylko żal mi, że ja swoje obcowanie z naturą skończę w niedzielę i wrócę do dusznego miasta a Ty SZCZĘŚCIARO pozostaniesz na swoim poletku i będziesz pstrykać zdjęcia zapychające dysk C :D

    Buziole lewkonio!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale jak wrócisz Stamtąd, to zapraszam Tu :))))
    To sobie razem poleżymy na mojej trawopodobnej zieloności :)
    Bardzo ładnie nazwałaś tę chmurkę, ja zdradzę swoje skojarzenie troszkę później :)Buziole:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam takie zapychacze:) szczypiorek wygląda jak światełko w tunelu, Muminek siedzi na dachu, a ziele jest dobre na kurzajki.W dodatku rzodkiewki są poukładane od największej do najmniejszej;)Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście!!! Kobieta, z profila, kok po prawej, dłoń z kwiatem po lewej :) A ja widziałam żabę lub siedzącego pudla :))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana, totalny ogrodowy odlot:)))!!!! Przez chwilkę poczułam się jak Zosia u Mickiewicza. Wiem, wiem, trochę się zapędziłam, ale powiedziałam, że tylko przez chwilkę:))
    A skoro pszczółkę znalazłam, to i herbaty z miodem wypiłam. Potem wielokrotnie szczęście od przechodzącej biedronki wyłudziłam. Książkowego bohatera z dzieciństwa spotkałam i na polu... dreszczyku emocji doznałam, gdy z naturą obcowałam. Piękną chmurę w skrytości nazwałam, a odurzona makową istotą w szczypiorku ufoludka ujrzałam i dlatego o nazwie owego ziółka zapomniałam. A gdy, dzięki sile i zdrowiu do przytomności wróciłam, równo ułożone (jak na wzorową belferkę przystało)smaczne rzodkiewki zobaczyłam. I doznałam przy tej okazji olśnienia, że brak mi w rymach talentu i uzdolnienia....i, że Mickiewiczem to ja nigdy się nie poczuję:))).....nawet przez chwilkę!!!!!!!

    Pozdrawia ta, która kiedyś "piękna i młoda" była, a teraz tylko "i" jej pozostało czyli
    Tomaszowa

    OdpowiedzUsuń
  6. ale fajne zdjecia!!!
    chmurka wyglada jak latajacy goryl?;)
    a to zolte,to rzepak?:)
    plonace zboze i szypiorek super!
    co do zielonego,mam podobnie...4 lata przesadzalam lubczyk,bo nigdzie mu nie pasowalo,w tym roku sie "zadomowil" w koncu,a ja pekam z dumy;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ooo uwielbia taki reset:)...a chmura?...ja na początku myślałam ,że pływasz w jeziorku...pięknie schowałaś pszczółkę i biedronkę...i muminka,...hihihi...pozdrawiam i zapraszam...

    OdpowiedzUsuń