sobota, 25 czerwca 2011

It's that girl again !!!

Od dwóch dni jestem wyższa o parę centymetrów poprzez tortury wydłużenia szyi, samej sobie zresztą zadane.
 Nabyłam też umiejętność kilkugodzinnego stania na czubkach palców stóp bez puent (i bez czucia w tych stopach), z równoczesnym kręceniem biodrami, co niesamowicie wyostrza  zmysł równowagi - polecam niezrównoważonym :)
Jednocześnie pracując nad mięśniami ramion i wytrzymałością stawów paliczków dorabiałam się kolejnych wiązek kurzych łapek, na dodatek skurczu szczęki napiętej w notorycznym uśmiechu od ucha do ucha.
A wszystko to zawdzięczam Basi.
Jestem jej tak wierna, że mogłabym to dla niej robić co wieczór.
Gdyby tylko Ona mogła dla mnie co wieczór.....
Co mi tam nadwyrężone ścięgno w barku, sztywność pleców, pokopane kostki, zwichnięta szyja, ból głowy rano i łomot w uszach "po". Że nie wspomnę o podniesionym ciśnieniu.
Ale ja takie akurat ciśnienie uwielbiam mieć!
(a teraz koniecznie załóż słuchawki, przymknij oko, Kochanie, i wróć ze mną TAM , right now!!!!)


("O matko!!!" - to mój ledwo żywy głosik :)
Czy teraz wszystko jasne?
TAK!!!!!! O TAK!!!!
Proszę szanownych Gości, miałam zaszczyt ponadwyrężać sobie to i tamto na wspaniałym, magicznym, niezapomnianym i co najważniejsze  -Wymarzonym i pierwszym moim koncercie BASI na żywo.
Toteż mimo wszelkich przeszkód i trudów, jakie pokonać trzeba było, by Wam nieco atmosferę tego koncertu przybliżyć, mimo nadciągających burz, telepiącego mną szczęścia i niespokojnych nóżek, co samby (czy swingu, lub rumby) chciały rozpaczliwie, zarejestrowałam powyższe i inne jeszcze nagrania, czym z pewnością łamię jakieś prawo, ale robię to z wielkiego podziwu i wdzięczności dla Basi :)
cyt.: "Basieńka, ach, jak ja lubię jak na mnie mówią Basieńka "

Kim jest, pisać chyba nie muszę.
A Kim jest dla mnie?
Taką właśnie Kobietą, której wiele zawdzięczam i którą podziwiam, jedną z tych, dzięki którym istnieje Muzyka, ta przez wielkie M, ta, której słuchać mogłabym wieczność, ta z wysokiej półki, dla której w swojej małości trzeba i warto wyciągnąć się na palcach.
Jest zdrowym przykładem na to, co naprawdę znaczy być gwiazdą. Jest artystką, której słowo "gwiazda" nic a nic nie zaszkodzi, bo choć za swoją tę wmurowaną w Opolu jest rodakom bardzo wdzięczna, to nie o wyróżnienia i nagrody zabiega, lecz o poziom swojej sztuki. Rzadko u nas zdobywa wyróżnienia, nie wygrywa plebiscytów "naj z naj", a od lat ma tę samą i nową wciąż rzeszę wielbicieli talentu, choć może nie są to tak popularne rytmy jak ...  że nie wypowiem tych nazw.
To i dobrze. Nie zapycha się nią przynajmniej dziur we wszelakich sezonowych top-trendach.
A co najważniejsze, nie musi wyglądać, wysysać sobie i nadymać różnych miejsc, nadrabiać wychudłymi w drakońskich dietach nogami po szyję i dekoltem po pępek, by zwrócono na nią uwagę.
3 oktawy cennego SKARBU, jakim Basia szczodrze obdarowuje słuchaczy,  ta pełna życzliwości dla ludzi osobowość, skromność i brak megalomanii, ujmująco słoneczny uśmiech i naturalność - to cechy, które wielu "gwiazdom" nie są dane, choćby nie wiem, jak się starały upozować i uszminkować.
Bo trzeba mieć ten Dar . Trzeba ... mieć A gift :))))
I Basia jest dla mnie takim właśnie darem, nie jedynym, ale jednym z tych pośród perełek i diamentów  w mojej galerii talentów nieprzeciętnych, z których najchętniej brałabym przykład, gdybym tylko potrafiła....
Mieć taki Głos, ech...

Więc stawałam dzielnie na palcach, przeciskałam się przez tłum, deptano mnie i trącano łokciami, od niektórych dostawałam tymi łokciami po głowie, bo ja taki kurczak wyścigowy, a tam dryblasy nie wiem czym karmione???? Między głowami cudzymi, ponad tymi głowami w takt melodii się bujającymi, wśród par przytulonych nierozdzielnie, wśród czupryn bujnych i łysawych samotnie walczyłam o przestrzeń z moim aparacikiem, z  palcem wskazującym na klawiszu nagrywania.
Do teraz ten palec mi się nie zgina w połowie :(
Samotnie, bo mąż mój cierpiący bóle krzyżowe, jako ten Siedzący Pies pozostał czuwając przy naszych plecakach na trybunie wokół placu się znajdującej.
I mimo, że dźwięk był doskonały i widoczność z każdego miejsca świetna, to jednak te parę rzędów od sceny czuło się zupełnie inną sambę. Ta samba wszystkich nas tam porwała do tańca, pyski ludziom stroskanym na co dzień rozchachała, a każdy miał łapki zmachane od rytmicznych oklasków.
Ja przy tym mogłabym przysiąc, że mi dwa serca łomotały w piersi,  z czego jedno mogło spokojnie zastąpić sekcję rytmiczną zespołu :)
I była to w dodatku pierwsza tak ciepła noc w tym roku,  prawdziwa letnia noc.

Wieczór Z BASIĄ zatem niezwykle udany, wyczekiwany,  poprzedzony występami innego (świetnego, ale pominę dziś ten wątek) zespołu oraz emocjonujących  pokazów żonglerki pochodniami, a żeby jeszcze mało było, to ... wszystko ZA DARMO i na wolnym powietrzu!
I tylko godzinka jazdy autkiem  w jedną stronę. (Warto czasem poszperać w sieci, bo takie okazje są  rzadko nagłaśniane.)
Wielkie brawa dla organizatorów Nocy  Świętojańskiej w Gliwicach  za klasę występów, organizację, i publiczny porządek
Zwłaszcza, że jakimś cudem tak zaplanowano imprezę, że ulewa złapała nas dopiero w drodze powrotnej :)

Uparcie robię zdjęcia bez pojęcia, ale bardzo lubię takie przypadkowe gry świateł i inne uchwycone w biegu obiekty. Może ktoś podzieli mój nieuzasadniony zachwyt :), więc zamieszczam migawki z tamtego emocjonującego wieczoru, który powraca do mnie wciąż echem przepięknych dźwięków i odbłyskiem barw.
I tylko brakowało mi słodkiego zapachu jaśminu gdzieś w tle :)


A potem niebo się rozszalało na dobre, lecz dotarliśmy do domu cało :)

Wielu gorących letnich nocy i zaczarowanych snów nocy letnich Wam życzę, jak też zaskakujących new days for You :)

wasza oczarowana
Lewkonia

8 komentarzy:

  1. ah lewkonio cudowna noc,jedna z takich ,ktorych sie niezapomna. tez lubie Basie T

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubie Basie i zazdroszcze koncertu na zywo... Teraz slucham sobie jej plyty-wyjatkowo energetyczna, a tego mi wlasnie potrzeba przy takiej szaro burej pogodzie.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHAM BASIĘ....ZAZDRASZCZAM KONCERTU

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm pięknie, tego koncertu Basi, to Ci ciut zazdroszczę, i podłączam się pod Twoim zachwytem dla jej talentu i muzyki :) Zdjęcia piękne :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdjęcia właśnie bardzo ładne i oddające "ducha" tej magicznej nocy;) No i też lubię Basię, ma klasę kobieta:) Pozdrawiam wakacyjnie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ miałaś przeżycie kurturarne :)
    koncert na żywo to niesamowite wydarzenie i tym fajniej, że Twojej ulubionej piosenkarki i choć ja za Basią raczej nie przepadam, to ostatnio przekonałam się, że jest przesympatyczną osóbką :))
    Moc uścisków Lewkonio!

    OdpowiedzUsuń
  7. Droga Lewkonio!!!
    Uwielbiam Basię. Zachwyciłam się jej muzyką, głosem, dzięki Markowi Niedźwieckiemu już dawno temu w trójce, słuchałam jej jeszcze na kasetach magnetofonowych, które mam do dzisiaj. Jak mi szkoda, że nie" poszperałam w sieci" tak jak Ty, ale chyba muszę nauczyć się znajdować takie perełki. Bardzo Ci dziękuję za piękny, barwny opis przeżyć własnych, za cudne zdjęcia i wstawki śpiewane. A w Gliwicach jestem bardzo często z racji różnych powiązań, teraz zdrowotnych i może dlatego nie wpadłam na takie przyjemności. Dzięki Ci za miłe chwilki, tak troszkę się poczułam jakbym tam też była i cieszę się, że piszę do mojej sąsiadki (bardzo). Pozdrawiam Asia z PNW

    OdpowiedzUsuń
  8. Drogie moje, sprawianie Wam przyjemności, to dla mnie jeszcze większa przyjemność :)))
    Ja również "nauczyłam się" jej od Niedźwiedzkiego, jak zresztą wielu innych wartościowych nieprzeciętnych muzyków. A że do tego właśnie "ma klasę kobieta", przedkładam ją nad pospolite acz urodziwsze być może śpiewające sobie panie:)
    Sąsiadko Asiu, możesz założyć sobie profil, niekoniecznie posiadając bloga, i stworzyć sobie listę blogów, które lubisz odwiedzać. Szybciej je odnajdziesz, a komentować będziesz mogła wszędzie. Taka moja podpowiedź. Nie trzeba nawet zamieszczać swojego zdjęcia :)
    Pozdrawiam baaardzo ciepło :)))
    Do zobaczenia kiedyś w naszych stronach :)

    OdpowiedzUsuń