czwartek, 3 marca 2011

Koniec zabawy :)

Właśnie minęła środa (mielcores) i czas już najwyższy na podsumowanie zabawy.
Od razu podam zwyciężczynię głównej nagrody - toSzanowni Państwo:
To ta osóbka podała najszybciej ze wszystkich pełne odpowiedzi na 2 pytania.  Tę wybrałam ja osobiście po dokładnym namyśle. Obiektywizm oceny gwarantuję własną reputacją :)

Ale to jeszcze nie wszystkie nagrody. 
Los wskazał prócz tego na  majowąbabcię i Tomaszową

Panie wykazały się nie tylko wiedzą, ale i zapałem, który powinien być przykładem dla moich uczniów. 

Jak rzekł Hemingway " Trzeba się umieć bić do końca, także i w przegranej sprawie. " Więc nawet, jak myślisz, że nie dasz rady i coś Cię przerasta - nie poddawaj się, walcz i poczuj, co znaczy mieć satysfakcję, młody człowieku :)))
No, tak bym powiedziała młodzieży (tej rodzonej też), która jakże często wybiera drogę na skróty, przyjemności bez wysiłku, omija przeszkody i czeka na szybką ... nagrodę od życia. Ale ze mną nie mają tak łatwo :)))

Tutaj chodziło głównie o zabawę, o rozgrzewkę i zaspokojenie ciekawości, więc serdecznie Wam gratuluję i dziękuję za  tę wspólną podróż, która była przede wszystkim dla mnie wielką radochą i okazją do poczytania, poszukiwania  i obcowania z językiem wciąż dla mnie ... bardzo obcym lecz pociągającym :)
Los  premios już czekają na wysyłkę, do końca pozostając niespodzianką :)))

A teraz rozwiązania....

Pytania dawały sporą swobodę odpowiedzi, jedynie ich główna część - zagadkowa  nazwa mojego wina, mogła być tylko jedna.
I od niego zacznę.
Jest to wytwarzane w winnicach wokół Jerez de la Frontera wino o takiej właśnie nazwie, znane również jako xeres a w innych krajach, zwłaszcza w Anglii, nazywane jest ono sherry. Wszystkie te nazwy mają uzasadnienie historyczne. Wino to ma tę cechę, że jest wzmacniane  brandy (destylatem wina pochodzącego z Malagi), i może mieć do 20 procent alkoholu!  Istnieje kilka jego odmian, (jedną z nich jest, droga Emocjo, właśnie Pedro Ximénez :) a jego klasę oznacza się odpowiednio cyframi rzymskimi I-III od najlepszej jakości do najsłabszej.
Ponoć sam Fleming powiedział: "Jeśli penicylina potrafi leczyć chorych, to hiszpańska sherry przywraca życie umarłym."
Wszystkie moje Drogie Koleżanki wymieniające jedną z tych nazw miały rację. Bestyjeczko, naprawdę uwierz mi, że podziwiam Twoją technikę. Niby "nie wiem"," pojęcia nie mam", ale jednak trafiam :)))

Oto bohater tej części zagadki, niestety do cna wyczerpany:

By zdobyć laur zwycięzcy należało jeszcze dodatkowo znaleźć odpowiedź na jedno z poniższych pytań

1) 3 miasta Andaluzji i po 1 postaci z nimi związanej  - było ono dwuczłonowe i należało obie części uwzględnić.
Do podanych przez Was rozwiązań można by jeszcze dorzucić np
Sewilla - tu znajduje się grobowiec Krzysztofa Kolumba (jedno z 3 hipotetycznych miejsc jego  spoczynku, to również miasto urodzenia  min. Velazqueza
Malaga - miasto, w których żył  Pablo Picasso, koniecznie chciałabym  zwiedzić muzeum mu poświęcone
Tu również urodził się i pierwsze aktorskie szlify w teatrze zdobywał Antonio Banderas (mmmm:) 
Ronda - wprawdzie nie największe, ale jedno z najważniejszych ze względów położenia i atrakcyjności turystycznej, to miejsce, w którym powstało wiele kart powieści Hemingwaya w czasach jego mocnego związku z Hiszpanią i jej losami.
 2) dwie potrawy rodem z Andaluzji, podać ich krótki opis
Nie, to nie paella, ta  ma swoje korzenie w Walencji.
Wśród najważniejszych ciekawostek kulinarnych wymienić należy:
tapas - różnego rodzaju przekąski,  tradycja podawania których wiąże się z dawnymi czasami, gdy to wino w pucharach należało osłaniać przed muchami plastrem szynki (takie to były czasy, że szynka była tania, jak u nas barszcz). od czasownika tapas - przykrywać - wywodzi się nazwa ogólna dla: plastrów wspomnianej szynki, oliwek, zapiekanek ziemniaczanych czy kanapeczek.
Jest tak popularną "potrawą", że funkcjonuje także w wyrażeniu niemal idiomatycznym: ir de tapas, co znaczy tyle, co u nas: "iść na miasto", lecz niedosłownie, i podobnie, jak w polskim znaczeniu, niegramatycznie. (Poniżej podaję link do tapas)
jamón serrano - to właśnie ta szynka, bardzo ... hm... sztywna, krojona w milimetrowe plasterki, tylko w jednym mieście Andaluzji można dostać tę przekąskę do wina za darmo ( może Wy znajdziecie je przypadkiem, bo mi wyleciało akurat z głowy),jeszcze twardsza od niej jest jamon iberio zdaje się.
gazpacho- zupa z pomidorów, podawana jajko chłodnik.Posiada jeszcze inne formy, bez dodatku.... pomidorów. Jedna z nich jest pokazana na tym nieco sprytnie zakamuflowanym ujęciu w towarzystwie wina na tle morza. To ajo blanco - zupa z migdałów (andaluzyjskich oczywiście), kajzerki, oliwy i ...czosnku (ajo blanco) Można ją spotkać z różnymi dodatkami, jak np winogrona. Przepis znajdziecie  np. tu  i tu  (po angielsku trochę bogatszą.wersję, ale są ich setki).
Są jeszcze ponoć najlepsze sardynki smażone i oczywiście wszelkie owoce morza, o czym poczytajcie sobie już same :)

O tu:
Jak zaplanować ewentualną  podróż do Andaluzji, wskazówki dotyczące lotu itp
A gdyby tak chcieć wynająć domek na wakacje?
Albo zatrzymać się na dłużej w Maladze i nauczyć języka?
A to jeden z blogów w ogromnym "klubie globtroterów". Nigdy  nie zdołam ich  wszystkich przejrzeć :)))
Kolejny, tym razem pisany przez Polkę mieszkająca w Sewilli, ten wpis dokładnie opisuje teorię i praktykę najbardziej charakterystycznego kulinarnego zjawiska Andaluzji, czyli tapas.
A ten wprowadza w zachwyt kolorami i misternymi wzorami azulejos:
Ciekawy i wnikliwy opis zwyczajów tubylców i turystyczne atrakcje Malagi znajdziecie tu.
I jeszcze jedna pełna humoru ale i konkretnych i praktycznych informacji relacja z podróży po Andaluzji, w tym z Kadyksu, Gibraltaru i Tarify.

Żegnam się zatem pięknie tymi oto zdjęciami, pijąc Wasze zdrowie winem czerwonym, wytrawnym, hiszpańskim jak najbardziej :)






Ja - jak we flamenco bywa, pełnię rolę  byczka. Mój torreador zaś, jak zawsze na zdjęciach - śpi :)))
O le'!


Jeszcze tylko informuję, że piszę do Was maile, Drogie Nagrodzone :)
Sprawdźcie swoje skrzyneczki.

A ja idę smażyć racuszki, bo dziś należy zacząć się hucznie i obficie żegnać z karnawałem.
Więc zamiast pączków szybkie racuszki będą, ale też tłuściutkie. Miały być też churros, ale chyba nie dam dziś rady. Jeść  : )))

Przepis na racuszki jest bardzo prosty i dla zabieganych, więc podaję, może jeszcze dziś się przyda :

0,5 kg mąki pszennej, 50 gram drożdży świeżych, szczypta soli, 2 łyżki cukru, 1,5 szklanki letniego mleka, 1 jajko, litr oleju do smażenia ( ja robię często 2  porcje, więc oleju kupuję więcej)

Do dużej miski przesiewam mąkę i dodaję sól, robię dołek, wkruszam drożdże, wlewam pół szklanki mleka,  rozgniatam nie mieszając z mąką, zasypuję cukrem, wstawiam do ciepłego (50 stopni), wyłączonego !  piekarnika na 15 min.
Po wyrośnięciu zaczynu dodaję resztę mleka, jajko i mieszam całość łyżką drewnianą. Jak ciasto za sztywne - dodaję mleka, do zbyt rzadkiego - ciut mąki.. Odstawiam ponownie na godzinę- 1,5 :) aż podwoi objętość
Rozgrzewam litr oleju w głębszym garnku, na gorący wykładam łyżką umoczoną we wrzątku po troszeczku ciasta i smażę racuszki po obu stronach równomiernie.
UWAGA żeby nie przypalić, mają być rumiane a w środku nie surowe. Kontroluję stan oleju, nie może dymić:))
Lekko "pudruję" racuszki po wyjęciu na papier.
Wcinamy jeszcze ciepłe :)))
Mówią, że można na drugi dzień podgrzać w mikrofali.
Nigdy nie zdołaliśmy tego eksperymentu dokonać :)))

Wszystkim jeszcze raz dziękuję za komentarze i życzę dziś miłego łasuchowania :))) 
Adiós Amigos!
Adiós, karnabal!


Wasza Lewkonia :)

P.S.
EDIT:
Edytowałam przepis, bo pokręciłam długość wyrastania tego i owego .Już jest jak trzeba  :)))

8 komentarzy:

  1. No moja Ty piękna! tez sprawdz swoją skrzyneczkę bo coś tam jest :)
    dziękuje za słowa Hemingway'a, które sobie muszę BARDZO wziąźć do serca :)
    Buziolki seniorita ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już sprawdziłam :) Wieczorkiem siądę z racuszkiem i skrobę słówko, moja Ty słodka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jeszcze raz ja, zapraszam po wyróżnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. oj faktycznie piekne te slowa Hemingway'a...
    gratuluje zwyciescom!:) zabawa byla przednia,chociaz ja troche leniwie:) ale o winach szperalam i musze Ci po wiedziec,ze sherry z winem nic a nic mi sie nie skojarzylo,bardziej z czyms koniakowym w malym kieliszku tak do degustacji,ale nie wino....widac znajomosc win u mnie marna:))
    aaaa i fantastycznie przygotowany plan podrozy!!! to teraz tylko wakacje...:)
    to byly bardzo interesujace posty!:)pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Lewkonio-dziekuję ci bardzo!!Ale przyznam się ,że początkowo jak przeczytałam o Twoim konkursie to pomyślałam sobie..sorki.."ot głupia baba-bo ja nie mam co robić....!!!"
    Ale szybko się zganiłam!!A właściwie to co?Zbawi mnie 15minut?A weź się babo do roboty-wiedzy nigdy za dużo......no i taka niespodzianka!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Toreadorowi należy pogratulować przepięknej żony ;) Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem już przed komputerem. I co widzę?! Niespodzianka!!!:))) Cieszę się bardzo i dziękuję.
    Czytam, oglądam i widzę damę w czerwieni i zgrabnym bolerku, w iście hiszpańskim stylu :) Karnawał jeszcze trwa, więc do zabawy.
    Gratuluję pozostałym blogerkom i pozdrawiam:)

    W oczekiwaniu na dalszy ciąg podróży w nieznane...
    Tomaszowa

    OdpowiedzUsuń
  8. no i mi smaku na wino i racuchy narobiłaś! :))

    OdpowiedzUsuń