czwartek, 28 października 2010


Już od wczoraj napływają do mnie przypomnienia, iż dziś  

                           Dzień Odpoczynku Dla Zszarganych Nerwów.

Czyli co? Mamy czekać CAŁY ROK, by naszym drogim zszarganym nerwom dać urlop i uzasadnione usprawiedliwienie, że dziś:

- nie dajemy się wyprowadzić z równowagi irytującym współpracownikom
- nie reagujemy na zaczepki tych, co chcą nam dokopać za wszelką cenę
- nie przejmujemy się, że w portfelu widać dno
- nie zachodzimy w głowę, co ugotować, by zadowolić podniebienia reszty rodziny
- nie zabijamy się, by w domu lśniło, jakby jutro była co najmniej Wigilia
- nie przejmujemy na siebie wszystkich problemów innych, by ich odciążyć, bo tak bardzo kochamy
- nie obwiniamy się za wszystko, bo tak łatwiej "zagładzić" konflikty
- nie zawracamy sobie głowy polityką, a jeszcze bardziej politykami i ich wizją uszczęśliwiania nas na siłę

za to :
- wychodzimy z domu zostawiając kartkę: "Jak wrócę, to będę"
- idziemy wolno przed siebie pogwizdując i wymachując torebką, właściwie w nieokreślonym kierunku,
  byle  po drodze była jakaś drogeria, gdzie...
- kupujemy maseczkę odprężającą lub/i pachnące "małe słodkie coś do kąpieli"
- zbieramy żołędzie i liście dla ich urody, bezwiednie wykonując parę skłonów i przysiadów, ćwicząc stawy
- oddychamy głęboko, szeroko rozkładając ręce, najlepiej gdzieś wśród drzew, i nawet, jak się ktoś gapi
- obejmujemy drzewo, nawet, jak pada deszcz a wiatr rozwiewa nam misterną fryzurę
- podrzucamy liście, kopiemy, szuramy, wykonujemy dziki taniec radości, zwłaszcza, gdy się ktoś gapi , i ...
  śmiejemy  się na głos
- wracamy szybkim marszem do domu szczęśliwe, mokre, z liśćmi we włosach, w kapturze i torebce
- na zdziwione spojrzenia odpowiadamy szerokim uśmiechem a oczy nam się skrzą
- na pytania w rodzaju: "Czy jest coś do jedzenia" odpowiadamy "owszem" i tu podajemy
  azymut  na lodówkę w naszym mieszkaniu lub adres najbliższego sklepu
- wyłączamy telewizor, mimo protestów kolegi małżonka, ewentualnie syna -
  zapalonego piłkarza,  a akurat leci mecz :))
- włączamy muzyczkę, udając,że nie słyszymy żadnych krzyków, a na wściekłe spojrzenia
   po prostu  gwiżdżemy z lekceważącym uśmieszkiem
-zajmujemy najwygodniejszy fotel, zrzucając przedtem z niego któregoś z kibiców i prosimy męża :
 "Pomasuj   mi stopy". Syna zaś o przepyszną herbatkę.  Najlepiej z konfiturą z truskawek
  (którą Oni też  uwielbiają.)
  Najlepiej od razu cały dzbanek.  Najlepiej z niezdrowym cukrem.. I może jeszcze
  z ciasteczkiem na  spodeczku
- posyłamy naburmuszone potomstwo po "Człowieku, nie irytuj się"
- prosimy, by mąż nie przestawał masować nam stóp, mimo niedogodnej pozycji,
  z jakiej musi rzucać kostką.
  Póki nie wygramy.

A gdy już pora będzie na przygotowania do snu, otaczamy się takimi dźwiękami:


http://www.youtube.com/watch?v=wCbWKZpfXek&p=D2F2B2E6B368A058&playnext=1&index=42

I do tego koniecznie ......

... kąpiel z pianką, przytłumione ciepłe światełko, ulubiony zapach , lampka winka, masaż karku, wiadomo...   mrrrrrr.... Nie przeszkadzać!!!

Tylko.... dlaczego mamy nie robić tego CAŁY ROK bez wielkich tłumaczeń i czynionych sobie wyrzutów!
Kobiety, dbajmy o nasze nerwy codziennie!
Wyłączajmy choć na kwadrans wszelkie wewnętrzne alarmy, ignorujmy złe pomruki emitowane przez Wielce Ważnych Osobników, eliminujmy hałas i toksyczne towarzystwo, lekceważmy humorki otoczenia, prychajmy z niewinnie wydętymi usteczkami na tupiące ze złości i zaciskające piąstki babiszony, pokazujmy język mądralom, chcącym nam "pokazać", i nie bierzmy sobie do serca złych słów wypowiedzianych przez złych ludzi.
Za radą mojej drogiej koleżanki Basi, powtarzam sobie od lat:
 "Popatrz, kto to mówi. Pomyśl, czy warto..."
CODZIENNIE!

A więc miejmy codziennie coś dla siebie, ujęte w piękne ramy  "specjalnie dla mnie dziś...". Niech to będzie drobiazg,  chwilka,  rytuał o zwykłej porze.
I niech nasi najbliżsi włączają się w to, choćby mieli się jedynie usunąć z zasięgu naszego wzroku.
Niech są tego świadomi, dlaczego mają chodzić na paluszkach, masować stópki, robić herbatkę, wszystko na nasze skinienie. Przez moment, każdego dnia róbmy z siebie Księżniczki
Niech wszyscy wiedzą, że teraz, w tej chwili, jak co dzień  Leczymy Zszargane Nerwy.
Zszarpane troskami, pracą i jej skutkami, brakiem czasu, hałasem, rozciąganiem doby we wszystkie strony, by obskoczyć wszelkie nasze obowiązki, dogadzaniem innym i dbaniem o każdą sferę życia rodzinnego w szerszym znaczeniu.
No to jak będzie? Szanujemy się?

P.S. Przepisy na domowe maseczki za grosik, na te chwile tylko dla siebie, podam innym razem.

P.S. Beatko, jak ja bym chciała mieć czym tak antystresowo ćwiczyć paluszki....
       Tłuściutkim plikiem stóweczek $: )

Wasza
Lewkonia  :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz