wtorek, 18 października 2011

Przerwa w podróży na jesień, czyli wyspa Bolko w O.

Może to już ostatnia taka niedziela była?
Oby nie.
Drzewa jeszcze mają czupryny całe w zieleni i złocie, czekam, aż poczerwienieją klony buki do reszty, a alejki zasłane zostaną kobiercem szeleszczących liści. Już spadają, już ścielą się pod nogami, ale jeszcze daleko do liściowych puchatych zasp, w które można dać nura.
Na razie na wyspie Bolko rozbrzmiewają radosne takty z 1. części jesieni  Vivaldiego.
A ja sięgam jak każdej jesieni po takie ballady:



Na szczęście melancholia mnie jeszcze nie dopada, bo słońce wciąż intensywnie przyświeca, i mimo, że temperatura spada do zera i tuż pod, chce się jeszcze zażywać spacerów, podziwiać przyrodę i bywać na świeżym powietrzu.
Dziś na przykład wpadłam po pracy do domu na chwilę, by zaraz wypaść na seans do kina. Ale zanim do kina dotarłam, mimo braku odpoczynku po całym dniu godzinę spacerowałam po zaułkach i zakamarkach starego miasta,  dostrzegając jak chyba żadnej jesieni dotąd, jak dużo pięknych widoków ma w zanadrzu jesienny miejski pejzaż. I nie park, czy skwery z rozmachem zaprojektowane, a małe podwórka, gdzie niedostrzegane o innej porze roku nagle wybuchają kolorami  drzewa, krzewy i żywopłoty. Coś mi ta tegoroczna jesień wyostrzyła zmysł poszukiwacza skarbów, nie mogę się nią nacieszyć, może dlatego, że takiej długiej złotej jesieni już dawno nie było ?
I niech trwa, niech się sączy miodowymi barwami, szkarłatem, płomienną rudością i wrzosowym lila.
Póki się nie wyzłoci do końca

Niedzielny zaś spacer po wyspie Bolko dedykuję moim przyjaciółkom i koleżankom.
I  choć mogłam nań zabrać tylko jedną, wszystkim ślę po jednym liście na liściu :))))
Po spacerze zapraszam na podwieczorek. Najprostszy, jaki tylko można sobie wymarzyć, ale za to jaki pachnący razowcem i miodem .....mmmmm....


Wytrwałego pokonywania jesiennego lenia,  kolorowych spacerów i dodających urody słonecznych kąpieli
życzy
Lewkonia :)))

9 komentarzy:

  1. Oj lenia to pasowało by mi pokonać , parę ciepłych sweterków czaka na zadrutowanie :)) Zdjęcia urocze :) a miodzik mmmm właśnie dzisiaj zamierzam upiec jabłka z miodzikiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście jest pięknie. Choć nocne przymrozki ścięły mi już wszystkie kwiaty z parapetów i ogródka, choć winobluszcz opadł w jedną noc go gołej gałązki, choć rano powietrze szczypie w policzki, to jednak w ciągu dnia wciąż świeci słońce, wciąż jest pięknie i kolorowo. Oby jak najdłużej chciało się chcieć. I nam i jesieni :) Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też się cieszę, że w tym roku jesień jest taka "jesienna";) Piękne te Twoje zdjęcia, oby jak najdłużej trwała taka pogoda - jakże łatwiej jest znosić mi tę porę roku, kiedy złoci ją słońce...
    Ciepłe pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam jesień i co dziwne ona daje mi energię i chęć do działania bardziej niż każda inna pora roku. Czy moje oczy dobrze widzą? Zapuściłaś i rozjaśniłaś włosy?:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Katie, to nie ja, to Ewcia :)Ale ja też blond, taki słoneczny po lecie :)A siebie tam widzisz? Idę z Tobą pod rękę i szuramy liśćmi, a Ty mi opowiadasz, opowiadasz, a ja nasłuchać się nie mogę.... I karmimy kaczki, siedzimy na pomoście i wiatr szumi w sitowiu, a jesień nam oczy pozłaca :)))
    No i piszemy wiersze naturalnie. Ot tak :))))

    Chmurko, nic się nie martw, jeszcze przyjdzie czas na drutowanie, jak się nosa wytknąć z domu nie da i wtedy rozpalisz w kominku (chociażby w myślach), siądziesz z pledem na kolanach i zamienisz się w babcię -dziewiarkę :))))
    Miro, żeby się chciało chcieć trzeba się czasem zmusić :))) nie ma rady. Obiecać sobie jakiś mały prezent (np zakazana czekoladę czy cóś) i nie poddawać się wewnętrznemu niechemisiowi. I jesieni też tak radzę - mieć w nosie prognozy długofalowe i kalendarz, i nosić te kolorowe suknie aż się nie zedrą i nie wypłowieją, ku naszej radości:)))
    Sunsette - prawda,że takiego malarskiego rozmachu nie ma przyroda o innej porze? Aż dech zapiera. Po parku spacerowali fotoamatorzy różnej maści, z większym lub mniejszym obiektywem. Normalnie nie dało się pozy przyjąć, by nie wejść komuś w kadr. I tak łapiąc zająca złapałam w oddali zakochaną parę. Widzisz?
    A park to wielki i częściowo w dzikim stanie utrzymywany, więc zdawałoby się, łatwo o intymność :))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Lewkonio!
    Bolko nasze pięknieje i cudne. Nabrzeże Odry staje się niezwykłe do biegania, ćwiczenia, spacerowania, chodzenia i bycia. Czekając na córkę dwa razy w tygodniu odkrywam nowe i nieznane. Brakuje mi takich klimatów w mojej wsi gdzie zagrodzono wiele pięknych ścieżek i dróg, żeby dojść do lasu trzeba polem na przełaj, błotem, ścierniskiem, kiedy sucho ok, kiedy mokro nie da się. Bardzo pozdrawiam. Sąsiadka Asia z PNW

    OdpowiedzUsuń
  7. Asiu, może kiedyś razem ... ??? :))))Będzie mi miło niezmiernie. Również pozdrawiam z mojej wsi :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko jest możliwe i wspólny spacer i pogaduchy. Teraz jednak mknę do Warszawki do CZD walczyć i kontrolować. Kiedyś chciałabym porozmawiać o problemach niepełnosprawnych i o tym co odkryłam właśnie na etapie szkolnictwa średniego. Zastanawiam się nad walką z systemem, chorym z założenia i zapraszam do dyskusji.
    Pozdrawiam mocno Asia z PNW

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdy taka jesień, jak u Ciebie, to aż chce się pójść na spacer.
    Tomasz wrócił bezpiecznie: cały, zdrowy i zadowolony z pobytu w Waszych stronach.
    Ból niestety trzyma mnie kolejne dni. Dobrze, że udało mi się go przyblokować na urodzinki chrześniaka. Bidulek, goście się pochorowali, więc byliśmy tylko my i dziadkowie. Taka pora roku, nie zawsze łaskawa dla wszyskich.
    Trzymaj się ciepło i zdrowo:) PA!

    OdpowiedzUsuń