Właśnie minęła środa (mielcores) i czas już najwyższy na podsumowanie zabawy.
Od razu podam zwyciężczynię głównej nagrody - to, Szanowni Państwo:
To ta osóbka podała najszybciej ze wszystkich pełne odpowiedzi na 2 pytania. Tę wybrałam ja osobiście po dokładnym namyśle. Obiektywizm oceny gwarantuję własną reputacją :)
Ale to jeszcze nie wszystkie nagrody.
Los wskazał prócz tego na majowąbabcię i Tomaszową.
Panie wykazały się nie tylko wiedzą, ale i zapałem, który powinien być przykładem dla moich uczniów.
Jak rzekł Hemingway " Trzeba się umieć bić do końca, także i w przegranej sprawie. " Więc nawet, jak myślisz, że nie dasz rady i coś Cię przerasta - nie poddawaj się, walcz i poczuj, co znaczy mieć satysfakcję, młody człowieku :)))
No, tak bym powiedziała młodzieży (tej rodzonej też), która jakże często wybiera drogę na skróty, przyjemności bez wysiłku, omija przeszkody i czeka na szybką ... nagrodę od życia. Ale ze mną nie mają tak łatwo :)))
Tutaj chodziło głównie o zabawę, o rozgrzewkę i zaspokojenie ciekawości, więc serdecznie Wam gratuluję i dziękuję za tę wspólną podróż, która była przede wszystkim dla mnie wielką radochą i okazją do poczytania, poszukiwania i obcowania z językiem wciąż dla mnie ... bardzo obcym lecz pociągającym :)
Los premios już czekają na wysyłkę, do końca pozostając niespodzianką :)))
A teraz rozwiązania....
Pytania dawały sporą swobodę odpowiedzi, jedynie ich główna część - zagadkowa nazwa mojego wina, mogła być tylko jedna.
I od niego zacznę.
Jest to wytwarzane w winnicach wokół Jerez de la Frontera wino o takiej właśnie nazwie, znane również jako xeres a w innych krajach, zwłaszcza w Anglii, nazywane jest ono sherry. Wszystkie te nazwy mają uzasadnienie historyczne. Wino to ma tę cechę, że jest wzmacniane brandy (destylatem wina pochodzącego z Malagi), i może mieć do 20 procent alkoholu! Istnieje kilka jego odmian, (jedną z nich jest, droga Emocjo, właśnie Pedro Ximénez :) a jego klasę oznacza się odpowiednio cyframi rzymskimi I-III od najlepszej jakości do najsłabszej.
Ponoć sam Fleming powiedział: "Jeśli penicylina potrafi leczyć chorych, to hiszpańska sherry przywraca życie umarłym."
Wszystkie moje Drogie Koleżanki wymieniające jedną z tych nazw miały rację. Bestyjeczko, naprawdę uwierz mi, że podziwiam Twoją technikę. Niby "nie wiem"," pojęcia nie mam", ale jednak trafiam :)))
Oto bohater tej części zagadki, niestety do cna wyczerpany:
By zdobyć laur zwycięzcy należało jeszcze dodatkowo znaleźć odpowiedź na jedno z poniższych pytań
1) 3 miasta Andaluzji i po 1 postaci z nimi związanej - było ono dwuczłonowe i należało obie części uwzględnić.
Do podanych przez Was rozwiązań można by jeszcze dorzucić np
Sewilla - tu znajduje się grobowiec Krzysztofa Kolumba (jedno z 3 hipotetycznych miejsc jego spoczynku, to również miasto urodzenia min. Velazqueza
Malaga - miasto, w których żył Pablo Picasso, koniecznie chciałabym zwiedzić muzeum mu poświęcone
Tu również urodził się i pierwsze aktorskie szlify w teatrze zdobywał Antonio Banderas (mmmm:)
Ronda - wprawdzie nie największe, ale jedno z najważniejszych ze względów położenia i atrakcyjności turystycznej, to miejsce, w którym powstało wiele kart powieści Hemingwaya w czasach jego mocnego związku z Hiszpanią i jej losami.
2) dwie potrawy rodem z Andaluzji, podać ich krótki opis
Nie, to nie paella, ta ma swoje korzenie w Walencji.
Wśród najważniejszych ciekawostek kulinarnych wymienić należy:
tapas - różnego rodzaju przekąski, tradycja podawania których wiąże się z dawnymi czasami, gdy to wino w pucharach należało osłaniać przed muchami plastrem szynki (takie to były czasy, że szynka była tania, jak u nas barszcz). od czasownika tapas - przykrywać - wywodzi się nazwa ogólna dla: plastrów wspomnianej szynki, oliwek, zapiekanek ziemniaczanych czy kanapeczek.
Jest tak popularną "potrawą", że funkcjonuje także w wyrażeniu niemal idiomatycznym: ir de tapas, co znaczy tyle, co u nas: "iść na miasto", lecz niedosłownie, i podobnie, jak w polskim znaczeniu, niegramatycznie. (Poniżej podaję link do tapas)
jamón serrano - to właśnie ta szynka, bardzo ... hm... sztywna, krojona w milimetrowe plasterki, tylko w jednym mieście Andaluzji można dostać tę przekąskę do wina za darmo ( może Wy znajdziecie je przypadkiem, bo mi wyleciało akurat z głowy),jeszcze twardsza od niej jest jamon iberio zdaje się.
gazpacho- zupa z pomidorów, podawana jajko chłodnik.Posiada jeszcze inne formy, bez dodatku.... pomidorów. Jedna z nich jest pokazana na tym nieco sprytnie zakamuflowanym ujęciu w towarzystwie wina na tle morza. To ajo blanco - zupa z migdałów (andaluzyjskich oczywiście), kajzerki, oliwy i ...czosnku (ajo blanco) Można ją spotkać z różnymi dodatkami, jak np winogrona. Przepis znajdziecie np. tu i tu (po angielsku trochę bogatszą.wersję, ale są ich setki).
Są jeszcze ponoć najlepsze sardynki smażone i oczywiście wszelkie owoce morza, o czym poczytajcie sobie już same :)
O tu:
Jak zaplanować ewentualną podróż do Andaluzji, wskazówki dotyczące lotu itp
A gdyby tak chcieć wynająć domek na wakacje?
Albo zatrzymać się na dłużej w Maladze i nauczyć języka?
A to jeden z blogów w ogromnym "klubie globtroterów". Nigdy nie zdołam ich wszystkich przejrzeć :)))
Kolejny, tym razem pisany przez Polkę mieszkająca w Sewilli, ten wpis dokładnie opisuje teorię i praktykę najbardziej charakterystycznego kulinarnego zjawiska Andaluzji, czyli tapas.
A ten wprowadza w zachwyt kolorami i misternymi wzorami azulejos:
Ciekawy i wnikliwy opis zwyczajów tubylców i turystyczne atrakcje Malagi znajdziecie tu.
I jeszcze jedna pełna humoru ale i konkretnych i praktycznych informacji relacja z podróży po Andaluzji, w tym z Kadyksu, Gibraltaru i Tarify.
Żegnam się zatem pięknie tymi oto zdjęciami, pijąc Wasze zdrowie winem czerwonym, wytrawnym, hiszpańskim jak najbardziej :)
Ja - jak we flamenco bywa, pełnię rolę byczka. Mój torreador zaś, jak zawsze na zdjęciach - śpi :)))
O le'!
Jeszcze tylko informuję, że piszę do Was maile, Drogie Nagrodzone :)
Sprawdźcie swoje skrzyneczki.
A ja idę smażyć racuszki, bo dziś należy zacząć się hucznie i obficie żegnać z karnawałem.
Więc zamiast pączków szybkie racuszki będą, ale też tłuściutkie. Miały być też churros, ale chyba nie dam dziś rady. Jeść : )))
Przepis na racuszki jest bardzo prosty i dla zabieganych, więc podaję, może jeszcze dziś się przyda :
0,5 kg mąki pszennej, 50 gram drożdży świeżych, szczypta soli, 2 łyżki cukru, 1,5 szklanki letniego mleka, 1 jajko, litr oleju do smażenia ( ja robię często 2 porcje, więc oleju kupuję więcej)
Do dużej miski przesiewam mąkę i dodaję sól, robię dołek, wkruszam drożdże, wlewam pół szklanki mleka, rozgniatam nie mieszając z mąką, zasypuję cukrem, wstawiam do ciepłego (50 stopni), wyłączonego ! piekarnika na 15 min.
Po wyrośnięciu zaczynu dodaję resztę mleka, jajko i mieszam całość łyżką drewnianą. Jak ciasto za sztywne - dodaję mleka, do zbyt rzadkiego - ciut mąki.. Odstawiam ponownie na godzinę- 1,5 :) aż podwoi objętość
Rozgrzewam litr oleju w głębszym garnku, na gorący wykładam łyżką umoczoną we wrzątku po troszeczku ciasta i smażę racuszki po obu stronach równomiernie.
UWAGA żeby nie przypalić, mają być rumiane a w środku nie surowe. Kontroluję stan oleju, nie może dymić:))
Lekko "pudruję" racuszki po wyjęciu na papier.
Wcinamy jeszcze ciepłe :)))
Mówią, że można na drugi dzień podgrzać w mikrofali.
Nigdy nie zdołaliśmy tego eksperymentu dokonać :)))
Wszystkim jeszcze raz dziękuję za komentarze i życzę dziś miłego łasuchowania :)))
Adiós Amigos!
Adiós, karnabal!
Wasza Lewkonia :)
P.S.
EDIT:
Edytowałam przepis, bo pokręciłam długość wyrastania tego i owego .Już jest jak trzeba :)))
No moja Ty piękna! tez sprawdz swoją skrzyneczkę bo coś tam jest :)
OdpowiedzUsuńdziękuje za słowa Hemingway'a, które sobie muszę BARDZO wziąźć do serca :)
Buziolki seniorita ;)
Już sprawdziłam :) Wieczorkiem siądę z racuszkiem i skrobę słówko, moja Ty słodka :)
OdpowiedzUsuńTo jeszcze raz ja, zapraszam po wyróżnienie :)
OdpowiedzUsuńoj faktycznie piekne te slowa Hemingway'a...
OdpowiedzUsuńgratuluje zwyciescom!:) zabawa byla przednia,chociaz ja troche leniwie:) ale o winach szperalam i musze Ci po wiedziec,ze sherry z winem nic a nic mi sie nie skojarzylo,bardziej z czyms koniakowym w malym kieliszku tak do degustacji,ale nie wino....widac znajomosc win u mnie marna:))
aaaa i fantastycznie przygotowany plan podrozy!!! to teraz tylko wakacje...:)
to byly bardzo interesujace posty!:)pozdrawiam!
Lewkonio-dziekuję ci bardzo!!Ale przyznam się ,że początkowo jak przeczytałam o Twoim konkursie to pomyślałam sobie..sorki.."ot głupia baba-bo ja nie mam co robić....!!!"
OdpowiedzUsuńAle szybko się zganiłam!!A właściwie to co?Zbawi mnie 15minut?A weź się babo do roboty-wiedzy nigdy za dużo......no i taka niespodzianka!!!!
Toreadorowi należy pogratulować przepięknej żony ;) Pozdrawiam gorąco :)
OdpowiedzUsuńJestem już przed komputerem. I co widzę?! Niespodzianka!!!:))) Cieszę się bardzo i dziękuję.
OdpowiedzUsuńCzytam, oglądam i widzę damę w czerwieni i zgrabnym bolerku, w iście hiszpańskim stylu :) Karnawał jeszcze trwa, więc do zabawy.
Gratuluję pozostałym blogerkom i pozdrawiam:)
W oczekiwaniu na dalszy ciąg podróży w nieznane...
Tomaszowa
no i mi smaku na wino i racuchy narobiłaś! :))
OdpowiedzUsuń