Ciężki sprzęt, parę godzin biegu z taczką albo ciskanie kamieniami pozwalają mi pozbyć się bezdechu i poczuć lekko, a są mi nieraz natychmiast potrzebne, tak ja innej może kobiecie nowa sukienka czy drink w eleganckim lokalu.
Poza tym powietrze i jeszcze raz powietrze.
Kiedy jest mi źle, najlepiej wyjść z domu, i zająć się oddychaniem, na nim głównie koncentrować myśli, które z czasem same przekierują się na rzeczy istotne i dobre, jak na przykład piękne plony w ogródku, szczebiot rudzików na płocie, czy zapach wiatru i róż.
Przestrzeń, którą lubię w każdym wymiarze - pola rozległe, brzeg morski, widok z jakiejś góry, czy krajobraz pędzący za oknem samochodu, alb zwyczajnie spoglądanie w niebo, daje niesamowite ukojenie oczom i myślom.
Ale i skala mikro - robak podglądany na kwiatku, przesypywanie w dłoni piasku, dotyk płatków kwiatu - gdy się na czymś tak małym skoncentruje, na duże i niepokojące sprawy nie ma wtedy miejsca i one same muszą zmaleć.
To sposoby zapewne oczywiste, ale mam też i takie, jak własnoręcznie obcinanie włosów znienacka i nagła chęć zmiany koloru, malowanie ścian, przestawianie mebli i porządki w szafach i innych zakamarkach domu.
Czymś zająć ręce - to jest cel nadrzędny, głowa sama zacznie się dostosowywać do sytuacji, lub też myśleć mniej emocjonalnie, wpadać na rozwiązania i wyjścia z pata. Jeśli nawet pat oznacza brak wyjścia.
A że często też zajęciem dla rąk bywa usiłowanie zrobienia czegoś, co dobrym zdjęciem nazwać można, zamieszczam poniższe ujęcia z różnych momentów i działań odstresowujących:
Armagedon ... to zdaniem mojej sąsiadki, taki kwiat :)))
Na cynii pojawił się taki oto amator słodyczy...
... a ten amant w ciągu kwadransa zaliczył całą rabatkę :)))
Coraz większa duma moja :) Tfu, tfu, na psa urok :)))
Patrzenie w przestrzeń to także ulubione zajęcie Czesia.
Ciekawe, po czym odreagowuje, ale potrafi tak siedzieć i gapić się w dal godzinami :)
A ja wyszukuję różne preteksty do spojrzenia w niebo...
... i gubię się z zamysłem w nieznanych okolicach, by trafić na takie miejsca.
Ciiiii..... jak dobrze....
Wynajduję stare sprzęty do ratowania...
... choć niektórzy nie wierzą w moje wizje...
.
.
...a są one niekoniecznie proste .
... i wymagają niesztampowej wyobraźni, bo raczej nie wyglądam na taką....
... co lubi kopać rowy.
Bo i jak, takimi witkami :)))
Więc niech nikogo nie zwodzą takie moje sielskie obrazeczki...
... bo od decoupagu wolę coś w tonażu :))))
Z rolniczo-robotniczym pozdrowieniem
Wasza
zrzucająca balast stresu
Lewkonia